Nie wiem na który się skusić. Chodzi mi tylko o wybór z tych dwóch firm. Nigdy nie mów Nigdy Liga rządzi, Liga radzi, Liga nigdy Cię nie zdradzi Marsz Równości odbył się w sobotę (25.09) w Opolu. Dzień wcześniej ofiarą agresywnych gróźb w internecie padła osoba transpłciowa, prowadząca facebookowy fanpage Jej Perfekcyjność Liga polskich rodzin. liga rządzi, liga radzi, liga nigdy cię nie zdradzi. super partia ko! lpr – ugrupowanie polityczne, którego dawnym przywódcą jest roman giertych. lpr działa w zmowie z imperium ojca dyrektora i znajduje się pod jego protekcją. dawniej główny producent moheru w … „Kierunek - wschód! Tam musi być jakaś cywilizacja” - kultowy dziś bon mot z komedii science fiction „Seksmisja” w reż. Juliusza Machulskiego oburzył przed laty partyjnych towarzyszy z PZPR. Właśnie mija 35 lat od jego premiery. Film z miejsca zdobył serca widzów w trudnym czasie połowy lat 80. Nie mogliśmy więc nie zrobić trzeciej. Zadanie jest proste: dopasujcie cytaty do odpowiednich filmów. 1 / 10 Liga broni, liga radzi, liga nigdy was nie Wojciech Żaliński na inaugurację sezonu: liga rządzi, liga radzi, liga nigdy Cię nie zdradzi! Niezapomniany cytat z „Seksmisji” znów ma swoje zastosowanie w siatkówce. Po kilku (dla niektórych kilkunastu) tygodniach przygotowań, tysiącach skoków i tonach przerzuconych na siłowni dotarliśmy do mety. " Musimy zdawać sobie sprawę, że prawa kobiet nie są dane raz na zawsze, gdyż kultura patriarchatu oparta na mizoginii ma się świetnie i ukrywa się też w języku, czy ekonomii" LIGA UCZY LIGA RADZI LIGA NIGDY WAS NIE ZDRADZI NIECH ŻYJE WULWA! skopiowałem z wątku politycznego: _____na szczęście ja nie mam problemów, mieszkam w "Jedności" i mimo różnych opinii, które do mnie docierają jakoś nie miałem z nimi problemów. Choć raz zdarzyło mi się, że zalegałem z wszystkimi opłatami względem spółdzielni przez ponad 3 miesiące (po nowym roku PKO S.A. przestało odbierać przelewy wysyłane z mBanku, a ja nie Zapewne znacie panowie, ten cytat z Seksmisji. Dziś przypadkiem trafiłem na pewne konto portalu fejsbuk. A o to jedna z proponowanych pomocy dla kobiet Czy wiesz ile zarabia Twój mąż? Na ilu kontach macie wspólną gotówkę? Jakie są Wasze oszczędności? 90 procent Kobiet zostaje po rozwodzie bez gro 13 listopada – powstała Liga Obrony Kraju. Liga rządzi, liga radzi, liga nigdy cię nie zdradzi! Liga rządzi, liga radzi, liga nigdy cię nie zdradzi! 25 listopada – premiera Wielkiej gry . lW63C4Q. Najlepsza odpowiedź Quintuss odpowiedział(a) o 19:28: seksmisja ? Odpowiedzi ScatterShot odpowiedział(a) o 19:27 Niieee.. xD tylko tak mowia :P Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Polecamy Zdrady Czy przyznawać się do zdrady? Najlepsze cytaty filmowe są jak chwytliwe refreny - nigdy się nie nudzą. Sprawiają, że pamiętamy o filmie, zapewniając mu w ten sposób drugie, trzecie, a nawet czwarte życie. Bo przecież z filmami jest jak z piosenkami - najbardziej lubimy te, które już znamy. Gdy Amerykański Instytut Filmowy stworzył w 2005 roku listę stu najsłynniejszych ekranowych cytatów wszech czasów, na pierwszym miejscu znalazła się kwestia, która dla dzisiejszych nastolatków czy nawet ich rodziców może brzmieć zaskakująco. "Frankly, my dear, I don't give a damn" ["Szczerze, moja droga, mam to gdzieś"], to słowa, które w "Przeminęło z wiatrem" rzucił w stronę do Scarlett O'Hary (Vivien Leigh) Rhett Butler (Clark Gable). - I co w tym kultowego? - zapyta ktoś. - A gdzie Tarantino, gdzie Allen? Gdzie "Gwiezdne wojny", "James Bond", "Ojciec chrzestny"? "Mam to gdzieś!" A jednak kończąca słynny film kwestia pojawiła się na pierwszym miejscu nieprzypadkowo - to właśnie ona odpowiedzialna była za przełamanie ogromnego tabu w amerykańskim kinie. Wtedy, w 1939 roku, jakiekolwiek przekleństwo było w kinie nie do pomyślenia - a "damn" uchodziło za wulgaryzm, nieco łagodniejszą wersję słowa "shit" ["gówno"]. Reżyser zdecydował się go użyć, gdyż uznał, że książkowe "I don't care" nie odda prawdziwego charakteru sceny... I w ten sposób miliony widzów usłyszało po angielsku: "Szczerze, moja droga, mam to gdzieś", choć ostatni człon wypowiedzi można było tłumaczyć jako "gówno mnie to obchodzi". Nic dziwnego, że tysiąc pięciuset przedstawicieli branży medialnej postawiło właśnie na tę rewolucyjną ekranową wypowiedz. Ciemność i popierdółki W światowych rankingach brakuje oczywiście kwestii z polskich filmów i seriali, a te kochamy chyba najbardziej, zwłaszcza z czasów PRL. Bez względu na to, czy wspominamy "Samych swoich" ("Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie"), "Seksmisję" ("Ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę", "Kobieta mnie bije…", "Sfiksowałyście, boście dawno chłopa nie miały!", "Liga rządzi, Liga radzi, Liga nigdy was nie zdradzi"), "Misia" ("Parówkowym skrytożercom mówimy nie!") czy "Czterdziestolatka" ("Ja jestem kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boję"). Do języka potocznego przeszło także wiele zdań z nowszych rodzimych produkcji, by wymienić "Dzień świra" ("Dżizus... k***a... ja pie**lę"), "Chłopaki nie płaczą" ("Jest tu jakiś »cfaniak«?) czy "Killera" ("Sam jesteś popierdółka"). To tylko pierwsze z brzegu przykłady, choć w przypadku polskich filmów, na przykład "Rejsu", należałoby cytować raczej całe monologi. Podobnie jest z bohaterami Quentina Tarantino, zwłaszcza "Pulp Fiction". Takie perełki jak "Wszystko - Nie. Ku****ko daleko od czy "Zed zszedł, kochanie. Zed zszedł..." sporo bez odpowiedniego kontekstu tracą. Chyba że… "Zrobię ci z dupy jesień średniowiecza!" ("I'm gonna get medieval on yo' ass!"). Kwestie nie do odrzucenia Nie wszystkie świetne cytaty stają się kultowe - by do tego doszło, przynajmniej kilka pochodzących z nich dialogów musi przeniknąć do naszej rzeczywistości. Inna sprawa, że ich autorzy pewnie nie zawsze zdają sobie sprawę, iż właśnie stworzyli arcydzieło. Czy autor scenariusza "Casablanki" wiedział, że wypowiedziane przez Ingrid Bergman "Play it, Sam. Play »As Time Goes By«" ("Zagraj to jeszcze raz, Sam. Zagraj »Jak mija czas«") czy Humpreya Bogarta "Louis, I think this is the beginning of a beautiful friendship" ("Louis, myślę, że to początek pięknej przyjaźni") przejdą do absolutnego kanonu? Czy autor "Ojca Chrzestnego", wkładający w usta Marlona Brando słowa "I'm going to make him an offer he can't refuse" ("Zamierzam złożyć mu propozycję nie do odrzucenia"), mógł przypuszczać, że będą powtarzane przez kinomanów cztery dekady później? Cytatem nie dogodzisz Najczęściej powtarzane filmowe kwestie? I znowu problem. Dla jednych będzie to na pewno słynne pozdrowienie "May the force be with you" ("Niech moc będzie z tobą") z "Gwiezdnych wojen", dla innych przedstawienie się - oczywiście "My name is Bond. James Bond" ("Jestem Bond. James Bond"). A co z najsłynniejszą obietnicą, "I'll be back", czyli "Wrócę" z "Terminatora"? - Jak to co, przecież to ona jest najlepsza - powie niejeden zakochany w serii fan. Swoją drogą, zdanie to Arnold Schwarzenegger, w różnych formach, wypowiadał w niemal połowie swoich filmów, w tym w niedawnej drugiej części "Niezniszczalnych" - zazwyczaj wywołując wśród widzów salwy śmiechu, na szczęście zamierzone. Na ekranie, tak jak i w życiu, czasem po prostu przydaje się szczypta autoironii. Skarby, rozstania i powroty Wśród kultowych filmowych kwestii nie brak pytań ("Are you talking to me?", czyli "Mówisz do mnie?" z "Taksówkarza"), wyznań ("My precious" - "Mój skarb" z "Władcy pierścieni"), euforycznych przechwałek ("I'm the king of the world!" - "Jestem królem świata!" z "Titanica"), treści oznajmujących (" phone home", a więc " dzwonić do domu" z " czy niekoniecznie czułych pożegnań - tu prym znowu wiedzie "Terminator", a konkretnie druga część cyklu, w której Schwarzenegger, strzelając do zamrożonego ciekłym azotem T-1000, wypowiada "Hasta la vista, baby" ("Do widzenia, maleńka"), będące cytatem z piosenki Jody Watley "Looking for a New Love". Swoich wyznawców mają też kwestie z horrorów, jak "Here's Johnny" ("Oto Johnny") Jacka Nicholsona z "Lśnienia" i "They're here" ("Są tutaj") nieodżałowanej Heather O'Rourke z "Ducha". Równie przerażające wrażenie robiło "I see dead people" ("Widzę martwych ludzi") Haleya Joela Osmenta z "Szóstego zmysłu". Zawsze syta, zawsze gotowa Zastanawiające, że zdecydowana większość najbardziej znanych filmowych cytatów wypowiadana była na dużym ekranie przez mężczyzn. To prawidłowość wynikająca z faktu, że męscy bohaterowie byli przez lata zazwyczaj o wiele bardziej wyraziści i bezpośredni. Choć nie sposób nie docenić takich perełek jak "All right, Mr. DeMille, I'm ready for my close-up" ("W porządku, panie DeMille, jestem gotowa na zbliżenie") Glorii Swanson z "Bulwaru Zachodzącego Słońca" czy "Love means never having to say you're sorry" ("Miłość znaczy, że nigdy nie musisz mówić »przepraszam«") Ali MacGraw z "Love Story". Co ty wiesz o cytowaniu, czyli… najsłynniejsze teksty z filmów - czytaj na trzeciej stronie Nikt nie zaserwował nam tylu celnych ripost, spostrzeżeń i puent jak bohater większości filmów Woody’ego Allena - sfrustrowany i opanowany różnymi obsesjami przygrabiony żydowski intelektualista. Błyskotliwy neurotyk, tyleż gorzki, co zabawny. Jaki na ekranie, taki w życiu. - Nie mam ambicji osiągnięcia nieśmiertelności poprzez swoje filmy - wyznaje. - Wolałbym ją osiągnąć, nie umierając. Woody rządzi, Woody radzi, Woody nigdy cię nie zdradzi Allena można cytować godzinami, a jego filmowym cytatom poświęcono wiele prac magisterskich i doktorskich. Nic dziwnego - sypie nimi jak śniegiem na Antarktydzie, pouczając nas między innymi, że masturbacji nie powinno się krytykować, gdyż jest to "seks z kimś kogo się kocha"… Kilka innych Allenowskich klasyków: "Moje życie seksualne jest żałosne. Ostatni raz byłem w kobiecie, zwiedzając Statuę Wolności", "Achilles miał tylko piętę Achillesa. Ja mam całe ciało Achillesa", "Dla ciebie jestem ateistą, dla Boga - konstruktywną opozycją", "Biseksualizm? Niewątpliwie podwaja twoje szanse na sobotnią randkę", "Jedyne czego żałuję w życiu, to tego, że nie jestem kimś innym", "Jedzenie tutaj jest okropne. I dają takie małe porcje. To właśnie myślę o życiu"… Numery, których nie było Zdarza się, że do języka codziennego przedostają się filmowe czy serialowe dialogi, których… nigdy na małym czy dużym ekranie nie usłyszeliśmy. A przynajmniej nie w takiej formie. Tym samym Stanisław Mikulski nigdy nie powiedział do Emila Karewicza "Brunner, ty świnio". Tak naprawdę słowa wypowiedziane przez Hansa Klossa w "Stawce większej niż życie" brzmiały "Wyjątkowa z ciebie kanalia, Brunner". Nigdy też nie usłyszeliśmy w niej tekstu "Nie ze mną te numery, Brunner" - zamiast tego agent J23 wypowiedział stanowcze: "Te sztuczki to nie ze mną, Brunner". Nie mów mi k***a nic o cytowaniu… Znamienne jest to, że bardzo często do popkultury przedostają się błędne dialogi z filmów, które każdy z nas widział przynajmniej kilka razy. "Oczko odpadło temu misiu" z "Misia" to przecież w rzeczywistości "Oczko mu się odlepiło. Temu misiu'", a "Co ty k****a wiesz o zabijaniu", rzekomo tekst Franca Mauera z "Psów", pochodzi z "Killera". Bohater Lindy w drugiej części filmu Pasikowskiego powiedział jedynie "Nie mów mi k***a nic o zabijaniu, bo coś o tym wiem". Nieprawdziwy jest też słynny tekst z "Imperium kontratakuje", ze sceny, w której Darth Vader mówi: "Luke, jestem twoim ojcem". W rzeczywistości mroczny lord, słysząc, jak młody Jedi krzyczy: "[Obi-Wan] Powiedział mi, że go zabiłeś!", odpowiada. "Nie, ja jestem twoim ojcem" ("No. I am your father"). Nie lata, lecz mile Stworzenie rankingu najlepszych cytatów filmowych to zadanie właściwie nie do zrealizowania, choć z pozoru nieróżniące się specjalnie od innych tego rodzaju zestawień. O ile ich subiektywność można zminimalizować przez zaproszenie do głosowania odpowiednio dużego gremium, to w tym przypadku liczba "kandydatów" może przyprawić o ból głowy. I rzeczywiście - intrygujących zdań wypowiedziano na małym i dużym ekranie tak wiele, że trudno wskazać te obiektywnie najlepsze. Scenarzyści od lat prześcigają się w wymyślaniu dialogów zwracających na siebie uwagę nie tylko dowcipem i chwytliwością, ale również ironią i szczyptą kontrowersji. To, co mamy potem powtarzać, nie może być przecież grzeczne, miałkie i nijakie. Musi być szczere, przenikliwe i konkretne. Musi być jakieś. A wtedy na pewno się nie zestarzeje. W końcu liczą się "Nie lata, kochanie, lecz przebyte mile" ("It's not the years, honey, it's the mileage"), jak to zauważył Indiana Jones w "Poszukiwaczach zaginionej Arki". WOŁOSIK: Liga rządzi, liga radzi, liga nigdy was nie zdradzi! – można zakrzyknąć. Wraca nasza ulubiona ekstraklasa i wcale nie żartujemy, prawda? Trudno zareklamować rozgrywki naszych krajowców popularnym niegdyś hasłem „Dobre, bo polskie”, lecz my, wieczni optymiści zawsze widzimy szklankę do połowy pełną. OLKOWICZ: Nim o naszej lidze, to muszę pokajać się za informację sprzed tygodnia. Napisałem, że na zgrupowaniu w Turcji piłkarze Jagiellonii zamieszkali w trzygwiazdkowym hotelu. Kierownik drużyny Arkadiusz Szczęsny słusznie się obruszył, że gdzieś zgubiłem dwa gwiazdki, a białostoczanie mieszkali w pięciogwiazdkowym luksusie. Panu kierownikowi życzę, żebyśmy wszyscy mieli tylko takie problemy, no i by latem miał jak najwięcej dylematów związanych z hotelami, co oznaczałoby, że Jagiellonia znów zagra w Europie. WOŁOSIK: Daleka do tego droga, a mnie denerwuje marudzenie w moim Białymstoku na kalendarz. OLKOWICZ: To znaczy? WOŁOSIK: Że terminarz został złośliwie, a może nawet perfidnie skrojony, przeciwko Jagiellonii. Powód? Wicemistrzowie Polski będą musieli grać w piątkowe wieczory, a bywa, że i w poniedziałek. Co do poniedziałku zgoda – wielu kibiców spotkanie po weekendzie ani ziębi ani grzeje. Ale piątek? Ejże... Przecież dla faceta, a na trybunach to zdecydowana większość, wieczorny mecz na początek weekendu to świetny pretekst, by wyrwać się z domu na piwko, ewentualnie coś mocniejszego, bo przecież wieczory mamy chłodne. Twój ulubiony zespół wygrywa – jest, co uczcić, przegra – cóż z kumplami łatwiej znieść rozczarowanie i raźniej topić smutek, remis – cóż, dobrze, że nie porażka – to też jakaś okazja. Co prawda taka sobie, ale jest. OLKOWICZ: Skoro liga rządzi, to będzie rządzić również w wiosennej „ramówce” Ofensywnych. Kilka tematów już zaplanowaliśmy, a zaczniemy od rozmowy z Michałem Probierzem, który przerwał milczenie i zaprosił nas do Krakowa. „Ale żadne tam pitu-pitu. Przyjeżdżacie, siadamy i rozmawiamy. Ale nie godzinę, a więcej, do wyczerpania tematu” – zaznaczył trener Cracovii. Zależało mu przede wszystkim na wywiadzie o stanie szkolenia w naszym kraju, a że i my lubimy ten temat, to zaraz siedzieliśmy w pociągu do Krakowa. Z trenerem najpierw rozmawialiśmy w jego gabinecie, a później, gdy za oknem zrobiło się już ciemno, przenieśliśmy się na Kazimierz, żeby przy smacznej kolacji kontynuować rozmowę o naszej skopanej. Jak spojrzeliśmy później na dyktafon, zobaczyliśmy trzy godziny nagrania. Efekt spotkania z trenerem, który nie zwykł gryźć się w język, w piątkowym wydaniu Przeglądu Sportowego. Planów jest więcej, już szukamy połączenia z Wrocławiem, Zabrzem czy Gdańskiem, ale zaczniemy od... Niecieczy. Słonie wrócą do ligi meczem z Koroną Kielce, nie trzeba dodawać, dla kogo ten mecz będzie szczególnie ważny. Zwolnienie Macieja Bartoszka było zaskoczeniem nie tylko dla kibiców, ale również dla niego. Teraz ma okazję udowodnić byłym szefom, że się pomylili. WOŁOSIK: Uśmiecham się pod wąsem, którego nie mam, bo w redakcji Kuba Radomski właśnie odtworzył mi wywiadem z piłkarzem Cracovii – Jaroslavem Mihalikiem. Słowak nie ceregielił się i w wywiadzie wygarnął właścicielowi klubu, co o nim myśli, uszczypnął trenera i...nawet nie chciał autoryzacji. Choć to akurat nie dziwi...Z wywiadu wynikało, co z pewnością wybitnie ucieszyło kibiców sąsiedzkiej Wisły, że gra w drużynie „Pasów” to dla Słowaka żadna atrakcja. O Hiszpania, to co innego. Co prawda jesienią kopał się w czoło, więc Hiszpanie raczej nie będą licytować się, kto da więcej za Mihalika, który podkreślił z całą mocą, że od do Cracovii nie chciał. Brakowało tylko zdjęcia na którym właściciel trzyma pistolet przy skroni Słowaka, cedząc cytat propozycji nie odrzucenia z „Ojca chrzestnego”: albo na kartce znajdzie się twój podpis albo mózg... Wspomniałem o braku chęci autoryzacji nawalanki pana Jaroslava w szefów klubu. Z tego, co usłyszałem Słowak podjął się gry, której końcem ma być rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron. Nie sądzę, by wymierzenie, na szczęście słowne, siarczystego policzka właścicielowi – Januszowi Filipiakowi mogło przybliżyć Mihalika do zrealizowania planu...Cóż, piłkarz chyba sam uznał, choć nie w porę, że obrał kiepską taktykę i zaprzecza, że ostre słowa padły z jego ust. Padły. Słyszałem je we wspomnianych wcześniej okolicznościach. Nieładnie podważać rzetelność uczciwego dziennikarza. OLKOWICZ: Zaczęliśmy od hasła, że liga nigdy nas nie zdradzi. Może trochę na wyrost, bo nie raz nas zdradziła, najczęściej swoim poziomem. Do tego można się jednak przyzwyczaić. I choć często wybrzydzamy, że ekstraklasa to panna niezbyt urodziwa, to jednak coś w sobie ma. Jak kiedyś w „starym” Przeglądzie napisał o wznowieniu rozgrywek Janusz Basałaj: jak grają, tak grają, ale grają! I chyba się pod tym podpiszemy, prawda?